Adaptacja. Nie mylić z adopcją. I nie książki, a Kazimierza. W żłobku. Mam nadzieję, że teraz wszystko już jasne i możemy przejść do konkretów.

Tak więc dnia drugiego stycznia roku pańskiego dwa tysiące dwudziestego czwartego nasz mający prawie czternaście miesięcy Malec rozpoczął swoją przygodę w żłobku. Rodzice bardzo cieszyli się na samą myśl, że ktoś przejmie opieką nad szkrabem od dziewiątej do siedemnastej i w końcu będą mogli odespać. Jak się okazało, to tak nie działa. Nie rozumiem dlaczego.

W zasadzie to działa zupełnie na odwrót. Okazało się, że pierwszego dnia, nie dość, że nie na dziewiątą tylko na szesnastą, to do żłobka Kazik musiał pójść jeszcze z Mamą. Żeby też mogła poznać wspaniałe Ciocie i inne Maluchy uczęszczające do żłobka. Co lepsze. Kolejnego dnia na taką godzinną wizytę Kazimierz wybrał się z Tatą. Do obu tych wizyt Kazik podszedł podobnie, czyli na początku z lekkim zdziwieniem, obserwował pomieszczenie, w którym wylądował i innych współżłobkowiczów, by po dłuższej chwili nie zważając na nic zająć się tym, co potrafi najlepiej - zabawkami!

IMG_7179.jpg

Na takich godzinnych wizytach upłynął nam drugi i trzeci dzień stycznia. Czwartego przechodzimy do konkretów! Kazimierz zostaje w żłobku bez rodziców na pół godziny! Mama i Tata skrzętnie z tego korzystają i wychodzą na pierwszy od wielu księżyców spacer tylko we dwójkę. Można było nawet w spokoju potrzymać się za ręce!

IMG_7185.jpg

A jak Kazik zniósł te trzydzieści minut? Początkowo gdy Tata odstawił Malca pod drzwi i otworzyły Ciocie, Kazik nie był zainteresowany wejściem do żłobka. Wolał się przytulać i z odległości uśmiechać do Pań. Tata postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i dosłownie wrzucić Kazika w ramiona Cioci, po czym Malec zniknął za drzwiami. Z informacji nam przekazanych wiemy, że Kazik był raczej spokojny, zainteresował się zabawą z innymi dziećmi i był uśmiechnięty. Łzy pojawiły się dopiero po trzydziestu minutach, gdy przypadkiem przez okno zauważył Tatę. Tak więc dobrze rokuje to na kolejne dni! Już jutro, piątego stycznia Kazik zostaje na całą godzinę!

Co rodzicie zrobią z tym czasem? Nie wiem, ale chyba zakupy.